Studio nagraniowe w domu spokojnej starości

Robert Brylewski – KRYZYS w BABILONIE (Wydawnictwo Literackie, 2012).

Nie zawsze czytam książki w momencie ich wydania. Najczęściej jednak każda z tych w długiej kolejce doczeka się mojej uwagi.

Mam przed sobą wspomnienia Roberta Brylewskiego spisane podczas rozmów z Rafałem Księżykiem. A właściwie mam za sobą, gdyż skończyłem lekturę. Wybrałem inną drogę niż Robert. Być może też dlatego nie spotkaliśmy nigdy, przynajmniej bezpośrednio (oczywiście byłem na wielu jego koncertach jeszcze w latach 80tych). Uznałem, że niezależność twórczą daje brak konieczności zarabiania na życie twórczością. Wtedy mogę realizować co chcę, kiedy chcę i jak chcę. Mój byt codzienny nie musi zależeć od konieczności grania setek koncertów, od produkcji, które dają potem zaiksy, gdy puszcza je radio i tv itp. Niestety w pewnej części swojego życia Robert gorzko przeżywał własną wersję artystycznej wolności.

W książce znajdziecie kopalnię informacji z życia środowiska alternatywnego i historii formacji, w których grał i tworzył Robert. Tutaj wiedza absolutnie z pierwszej ręki, tak jak to zarejestrowała pamięć. Wiadomo, gdy czyta się takie wspomnienia to szuka się tych migawek i skrawków pamięci dotyczących wydarzeń, koncertów, w których samemu brało się udział. Można wtedy sobie powiedzieć: „O, tam byłem, widziałem to, rozmawiałem wtedy z tymi samymi ludźmi”. Takie małe przyjemności osób w stosownym już wieku 🙂

Jeden z wątków geriatrycznych spodobał mi się szczególnie. Robert (na 315 stronie) zaproponował utworzenie domu spokojnej starości z własnym studiem nagraniowym. Super pomysł. Powiedział wtedy: „Nagrania takich wesołych staruszków na pewno byłyby bardzo młodzieżowe i mogłyby stać się ewenementem na skalę światową. […] W zawodzie muzyka najgorsza jest samotność na stare lata, kiedy nie ma już koncertów. Bez grania po prostu się umiera”.

Niech muzyka nigdy nie cichnie.

Książkę wydało Wydawnictwo Literackie.

Być może jest jeszcze dostępna w sklepie Zima