janusz reichel - koncertowy, ANNOPOL TRZY, Warszawa 1997.

"Pankowej poezji śpiewanej tomik następny. Nic Jest to jednak jeszcze nowy materiał studyjny Janusza - który nota bene został już nagrany, ale - jak wskazuje tytuł - materiał koncertowy. Kaseta zawiera materiał z dwóch występów Janusza: w Warszawie i Lipsku (ale bynajmniej nie tym niemieckim), a jakość nagrań jest tak dobra, że gdyby nie oklaski między kawałkami trudno byłoby stwierdzić, że nie pochodzą ze studia. Poszczególne kawałki uzupełnione są o odautorskie komentarze. Znaleźć tu można utwory z obu kaset Janusza, a także 2 repertuary Zimy i kilka piosenek nowych, jeszcze nie nagranych- Jeśli komuś podoba się twórczość Reichela na pewno z chęcią dołączy to wydawnictwo do swych zbiorów, a jeśli nie - nie znajdzie tu raczej niczego nowego. Warto zwrócić uwagę na rewelacyjną jakość wydania tej kasety: koperta z nadrukami zamiast pudełka, elegancka kolorowa wkładka z wierszami i ilustracjami, bonusowa pocztówka - to kolejny po kasecie Iła wkład tego wydawnictwa w dzieło zróżnicowania rynku kasetowego! Polecamy serdecznie."

(mp) - Mat' Pariadka Nr6-8, Sopot 1997, s.86.


"Twórczość JANUSZA REICHELA budzi we mnie uczucia sprzeczne. A zatem dobrze, bo porusza. Z jednej strony szacunek dla kogoś, kto jako bodaj jedyny w Polsce kontynuuje linię samotnych bardów z gitarą, którzy łącząc "czystą krew", szczere intencje, idealizm i naiwność chcą zmieniać świat (wczesny DYLAN, JOAN BAEZ, BILLY BRAGG). Z drugiej strony, słuchać go nie mogę. Miękka, mazgajska ekspresja, której blisko do festiwali "poezji" śpiewanej, "kawa na ławę" wykładana programowość piosenek czynią go ciężkostrawnym. I znów druga strona - REICHEL jako jednoosobowa lotna brygada antysystemowo - proekologiczna właśnie dzięki takim środkom osiąga swe cele. Wątpliwość kolejna - w takiej formie te utwory trafią tylko do ludzi z jego środowiska, których poglądów nie trzeba zmieniać, bo są identyczne. Pocieszam się, że moje wątpliwości mogły kogoś zachęcić, bo ta kaseta -wybór z dwóch koncertów - twarzą w twarz ze sztandarowymi pieśniami REICHELA jest najlepszą okazją, by poddać się jego niewątpliwie zacnej agitce. W dodatku wydana została przepięknie i w nakładzie 550 sztuk. "

RAFAŁ KSIĘŻYK - Brum 10/97


"Pamiętam jak dość dawno temu po koncercie grupy ATMAN Marek Styczyński zachwalał wydaną przez siebie kasetę Janusza. Jakoś wtedy nie mogłem skojarzyć, że Janusz to dawny członek ZIMY, ale czułem, że ma on coś ważnego do przekazania. Nikt przecież bez powodu nie chwyta gitary i nie śpiewa swoich tekstów. W związku z tym na następnym występie ATMANA zakupiłem pierwszą solową kasetę Janusza. Od początku powaliła mnie szczerością i siłą przekazu. Za jakiś czas stało się o Januszu coraz głośniej. Stał się osobą działającą na wielu płaszczyznach (ekologia, poezja, muzyka, alternatywne budowanie społeczeństwa...), jednostka nieprzeciętna, z bogatą osobowością i wszechstronna. Mam nadzieję, że do zwiększenia jego popularności, choć w minimalnym stopniu przyczynił się współwydany przeze mnie tomik jego wierszy. Kaseta, jak wyraźnie sugeruje tytuł, zawiera nagrania z koncertów, które są z zasady akustyczne i nastrojowe. Z dwóch miejsc, z Lipska (1997) i z Warszawy (1996). Utwory są w dużej części znane, ale to w niczym nie przeszkadza. Warto posłuchać jeszcze raz o Czorsztynie, wojsku, nie jedzeniu mięsa, Matce Ziemi, policji, życiu, przemijaniu... Taśma zapakowana jest w tekturowe pudełko, zawiera książeczkę z grafikami autora, zdjęciami etc. Wydawnictwo jest bardzo przyjemne. Przy okazji warto wspomnieć, ze firma Annopol Trzy proponuje bardzo oryginalne pocztówki. Kilka z nich dokumentuje "Zielony Festiwal" (DEZERTER, Komuna Otwock, fruwający fan, recykling), koncert 0I POLLOI (Fajnie rozmazany wokalista) oraz grafiki kolorowe wykonane przez Reichela znane z opisywanej kasety. Są to chyba najładniej wykonane kartki pocztowe wykonane w ramach sceny."

/S/ - Wiatry 13/98, s.52


"Janusz Reichel, czyli chłopak z gitarą, który nie śpiewa o ładnych oczach lub rurkach z kremem, a jeżeli śpiewa "0 miłości" to robi to na swój sposób. Początkowo miałem przeświadczenie, że jest to twórczość dla walczących licealistek, które po zaliczeniu kilku akcji przeciw kapitalistyczno-rządowym krwiopijcom, z czasem ślubują frajerom mającym kasę i koneksje. Bo tak wygodniej. Jednak po wysłuchaniu kilku tekstów z obu kaset, zwłaszcza z "Koncertowego" - "Czorsztyn" i "Biały ludzki samiec", przekonałem się, że ten koleś ma nam naprawdę coś do przekazania i robi to przynajmniej szczerze. Tematyka jego piosenek to sprzeciwianie się różnym przejawom nienawiści wynikającej z odmiennego koloru skóry ("Jasiek malarz pokojowy") i debilizmowi rodem ze stadionów ("Kibice"). Mamy tu też deklarację czystości w rodzaju "Nie Jem mięsa" i "0 wystrzeganiu się zabójstwa", a także zdecydowaną postawę przeciwko robieniu z człowieka maszyny do zabijania - "Przyjedź mamo na przysięgę". Co do muzycznej strony obu pozycji, to nie oczekujcie po niej czegoś nadzwyczajnego. Ale tak naprawdę nie o to tu chodzi. Wszak Billy Bragg w Anglii zdobywał słuchaczy nie dlatego, że przebierał paluszkami po gryfie. Widać z tego, że kontakt z Jego twórczością nie będzie dla nikogo przeżyciem banalnym i nie wywołujących żadnych przemyśleń na temat otaczającego nas świata. Można się z nim nie zgadzać, można go uwielbiać, ale nie można mu odmówić zdecydowanej postawy życiowej przy której mam nadzieję trwa i trwać będzie. Mimo, że mięso jem, w wojsku byłem i to nawet komunistycznym, niczego przed nikim nie blokowałem, to i tak szanuję Jego poglądy. Więcej powiem nawet się z nimi zgadzam i myślę, że w Jego przypadku nie jest to tylko młodzieńcza przygoda, jaką dla jego kolegi ze "Spotkania" były rożne tam anarchizmy i pacyfizmy. No cóż nie każdemu nie przechodzi na "starość". Wyciągam rękę z szacunkiem."

(TAT) - Garaż 11/98, s.58-9