Przed kolejnym wydaniem

Przez jakiś czas nie byłem zbyt aktywny na scenie muzycznej. Co prawda niewiele się zmieniło w stosunku do wcześniejszych lat: zwykle i tak rzadko organizowałem sobie koncerty, raczej polegałem na innych organizatorach, którzy zapraszali mnie na różne wydarzenia. Czasem zaproszeń było więcej, czasem mniej. I przez około dekadę, tak gdzieś do roku 2015 rzeczywiście zaproszeń było nieco mniej, a też z powodów życiowych nie na wszystkie mogłem zareagować pozytywnie. Oczywiście częściowo jest to wynik zawieszenia mojej działalności wydawniczej. Brak nowych płyt mógł na to wpłynąć z oczywistych względów.
Gdy ruszyłem znowu, nagrywając „Nikt nie chciał słuchać Kaczmarskiego”, okazało się, że wiele rzeczy na scenie nie jest już takie jak kiedyś. Cóż, czas leci do przodu. Zatem uczę się tego „nowego” i nie zawsze jestem ukontentowany. Tym bardziej, że jednym z „nowych” elementów, który powrócił jest opresyjność rzeczywistości, która zdawała się tymczasowo zanikać w swoich najbardziej rażących przejawach. Pewnie nie jest łatwo więc i nie wszyscy, jak zauważyłem, dają sobie z tym radę.
Najpierw okazało się, że nie jest łatwo wydać nową płytę. Mało kto się kwapił i chwała Zima Records, że się zdecydowali. Ale po drodze ciekawych rzeczy się nasłuchałem w różnych tzw. niezależnych wydawnictwach. A to, że w piosenkach za dużo konkretów, realiów, że nazwiska padają, że to zaraz przestanie być zrozumiałe i ponadczasowe to na pewno nie będzie. Fajnie, możliwe. Tylko, że ci sami ludzie za chwilę puszczają w radio, udostępniają na fejsie i gdzie się tylko da kawałki i sprzedają płyty, w których pełno jest Reganów, Thatcher, Blairów, Trumpów i innych lokalnych realiów. To był pierwszy sygnał, że źle trafiłem.
Kolejny, to zupełny brak recenzji płyty. Nawet nikt nie chciał jej zjechać, jeśli by założyć, że jest słaba. Cisza, którą nieco ratują Ci, którzy decydują się wrzucać piosenki z niej w swoich audycjach radiowych.
Kolejna płyty, która właśnie w tym momencie się tłoczy, przeszła bardzo podobną drogę. Tyle, że w międzyczasie zmieniło się moje podejście do tego co zastałem. Spodobało mi się to, że nikt nie chce wydawać, bo przecież skoro ja chcę, to ja powinienem to zrobić. „Bez pośredników” – jak śpiewał poeta 🙂
Spodobało mi się też , że nikt nie chce recenzować, bo po co niby wysyłać do dziennikarzy muzycznych płyty za free. Niech sobie kupią. Niech wbijają na koncert, będą mogli posłuchać i kupią jak zechcą.
Dlatego obecną płytę wydaję sobie sam. I sprzedaję wyłącznie na koncertach – nie będzie pośredników w żadnej dystrybucji. Już usłyszałem na ten temat komentarz, który być może i Wam się rodzi w głowie: to wbrew logice przemysłu muzycznego! Przyjrzyjcie mi się jednak uważnie: czy ja wyglądam jak przemysł muzyczny?

IMAG0584

Październik

W październiku 2017 spraw bezliku.

Ukazał się nowy album „Nikt nie chciał słuchać Kaczmarskiego” nakładem ZIMA Records. Płyta jest – oto dowód.

plyty

ZIMA Records na pewno Wam chętnie sprzeda dowolną liczbę egzemplarzy.

Wbrew podkreślanej tu i ówdzie centralnej roli stolicy premiera płyty odbyła się w Gliwicach. Wszystko działo się w ramach szerszej puli wydarzeń pod hasłem Punk Generation – zapowiadałem tę imprezę w jednym z poprzednich wpisów. Plakat na ten dzień opowie co było.

plakat_Gliwice
Koncert zaczęły piosenki z płyty (poniżej zapis piosenki „Dane nieubłagane”). A potem nastąpił przegląd staroci z różnych lat.

Dzień później odbył się krótki koncert w Bytomiu podczas urodzin Wolnych torów.

januszreichel_WolneTory_Bytom

Premiera płyty podczas Punk Generation

Już wiadomo!
Premiera płyty: janusz reichel „Nikt nie chciał słuchać Kaczmarskiego” (Zima Records, 2017) odbędzie się podczas imprezy z cyklu Punk Generation w Gliwicach, 27 października 2017 roku. Jak uważnie prześledzicie poniższy plakat to mnie znajdziecie. Przybywajcie.

plakat net

Dzieci Miłosza (SP)

UWAGA! UWAGA! To już dzisiaj!

Światło dzienne od 15.03.2017 ogląda pierwszy singiel z albumu
„Nikt nie chciał słuchać Kaczmarskiego” (2017)
zatytułowany:

„Dzieci Miłosza”

januszreichel_dziecimilosza_frontcover_sm

Wirtualna płyta wydana w serwisie bandcamp zawiera następujące piosenki:

1. Dzieci Miłosza
2. Fizycy przeoczyli

Bonus:
3. Dzieci Miłosza /mix puls/

Sł. i muz. janusz reichel
Nagrań dokonano na przełomie 2016/2017 roku w studio Sound’s Hunters w Łodzi.

Teledysk
Do piosenki tytułowej powstał teledysk (realizacja animacji: A. Sowała-Kozłowska), który mozna oglądać na moim kanale youtube:

Teksty

Dzieci Miłosza (sł i muz. janusz reichel)

Obudźcie się dzieci Miłosza i Herberta
Jak to się stało, że kolejny rok
Znosicie władzę, która Wam zabiera
Wolność i demokracji w tył nagły robi zwrot!

Jak ten dyktator i samozwańczy zbawca
Odebrał Wam ducha? Co obiecał Wam?
Obudźcie się zanim powstanie jego armia
I strzelby wyceluje prosto w Waszą twarz.

Obudźcie się synowie i córki Mickiewicza,
Podnieście krzyk w obronie swoich praw.
Nim kajdan i łańcuchów brzęk uświadomi Wam
Że przespaliście ten najważniejszy czas!

Pomóżcie ludziom wyrzuconym z pracy
I zapisujcie każdy taki fakt,
Niech wiedzą wszyscy złodzieje i kłamcy,
Że jest już lista ich imion i zdrad.

Przerwijcie to, to w Waszych jest rękach.
Niechaj dyktator zmyka i hen gna.
Niech o nim to będzie ostatnia piosenka,
A pamięć o nim niechaj zniknie raz i dwa!

Dzieci Szymborskiej i dzieci Witkacego
Wszak w Was jest siła i duch i hart,
Żądajcie wprost niemożliwego
A po dyktatorze nie zostanie nawet ślad!

Córki, synowie Fredry, Żeromskiego
Potem wszyscy razem zajmiemy się tym:
Delegalizacją związku przestępczego
Co się pod wygodny partii schował szyld.

Obudźcie się dzieci Miłosza i Herberta
Jak to się stało, że kolejny rok
Znosicie władzę, która Wam zabiera
Wolność i demokracji w tył nagły robi zwrot!

Fizycy przeoczyli (Darkowi Paczkowskiemu i Przemysławowi Szubartowiczowi)
(sł. i muz.: janusz reichel)

Fizycy przeoczyli punkt zwrotny wszechświata
Gdy zamiast się rozszerzać kurczyć się zaczął
I koło historii zaczęło zawracać
Czas płynie do tyłu a ludzkość ma kaca

Znów przeżywamy wojny i nienawiść
Znów Hitler jątrzy i chce nas zabić
Tyle że nazwisko ma polskie jakby
Z podziemi wypełzły nazistowskie diabły

Świat stanął na głowie i próbuje chodzić
Memy są proste a myślenie boli
W sieci się panoszy sitwa głupoty
Powiedz coś inaczej a spotkasz kłopoty

Lecz nie – jeszcze nie zginęła
I – nawet dobrze się czuje
Wiem – wszystko będzie dobrze
Gdy widzę, że Darek ciągle maluje

To nie jest też tak, że nic się nie zmienia
Wypełzli na świat ci co nie rzucają cienia
Nowe zawody powstają w oka mgnieniu
Można zarobić na hejcie i cierpieniu

Do władzy dochodzą miernoty i chamy
Którym się wydaje, że jest trzydziesty czwarty
Że Berlin znowu opanowały czarty
I że świat jest Berlinem na glob rozpostartym

Międzynarodówka dupków bez honoru
Co bredzą, że niezłomność jest ich cechą charakteru
Gdzieniegdzie już zdołała dobrać się do tronów
I wszystko niszczy z prędkością gromu

Lecz nie – jeszcze nie zginęła
I – nawet dobrze się czuje
Wiem – wszystko będzie dobrze
Gdy widzę, że Przemek ciągle tweetuje

Gdy widzę, że Darek ciągle maluje
Gdy widzę, że Przemek ciągle tweetuje
Gdy widzę ile dziewczyn demonstruje
Gdy widzę, że coraz więcej ludzi rozumie

Stary podkład nowa piosenka

Nie posprzątamy tego bałaganu nawet przez jedno-dwa pokolenia, skoro młodzi nauczyli się, że można olać konstytucję i prawo i jeszcze wesoło rozbijać się po kraju limuzynami taranując beztrosko obywateli.
Jak śpiewał Wojciech Młynarski:

„a mnie się marzy taka piosenka,
która się gorzkiej prawdy nie lęka,
jest prosta, szczera, słów nie dobiera,
gdy wpada w gniew”.

A oto mój nieco spokojny i stonowany gniew, bez dobieranych słów i obrazów: